Choć wydawałoby się, że na ten temat powiedziano już bardzo wiele, to jednak wciąż można się spotkać z pytaniem: kto i za co odpowiada w przypadku komentarzy czy opinii dodawanych przez (nierzadko anonimowych) użytkowników internetu?
Z punktu prawnego to zagadnienie uregulowane jest przez ustawę o świadczeniu usług drogą elektroniczną (tę samą, która określa m.in. kwestie email marketingu, definicje informacji handlowej i zawartość regulaminu świadczenia usługi drogą elektroniczną).
Kto, co i jak?
Zacznijmy od tego, że podmiot prowadzący portal, forum czy serwis, w którym daje możliwość wyrażenia swoich poglądów innemu użytkownikowi, nie ma prawnego obowiązku moderowania dostarczanych tam treści. I obojętnie czy są to wpisy, zdjęcia czy muzyka. Nie ma tego obowiązku, ponieważ następujący przepis (art. 15 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną) wprost stanowi:
Art. 15. Podmiot, który świadczy usługi określone w art. 12–14 tu m.in. hosting), nie jest obowiązany do sprawdzania przekazywanych, przechowywanych lub udostępnianych przez niego danych, o których mowa w art. 12–14.
A co, jeśli jednak już taka premoderacja funkcjonuje? Mówiąc zupełnie w skrócie, może się zdarzyć, że takiemu podmiotowi trudniej będzie zastosować przepis art. 14, czyli główny przepis o odpowiedzialności:
- Nie ponosi odpowiedzialności za przechowywane dane ten, kto udostępniając zasoby systemu teleinformatycznego w celu przechowywania danych przez usługobiorcę, nie wie o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności, a w razie otrzymania urzędowego zawiadomienia lub uzyskania wiarygodnej wiadomości o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności niezwłocznie uniemożliwi dostęp do tych danych.
- Usługodawca, który otrzymał urzędowe zawiadomienie o bezprawnym charakterze przechowywanych danych dostarczonych przez usługobiorcę i uniemożliwił dostęp do tych danych, nie ponosi odpowiedzialności względem tego usługobiorcy za szkodę powstałą w wyniku uniemożliwienia dostępu do tych danych.
- Usługodawca, który uzyskał wiarygodną wiadomość o bezprawnym charakterze przechowywanych danych dostarczonych przez usługobiorcę i uniemożliwił dostęp do tych danych, nie odpowiada względem tego usługobiorcy za szkodę powstałą w wyniku uniemożliwienia dostępu do tych danych, jeżeli niezwłocznie zawiadomił usługobiorcę o zamiarze uniemożliwienia do nich dostępu.
Powyższe oznacza, że ja jako hostingodawca, nie odpowiadam za umieszczane u mnie treści tak długo jak o nich nie wiem. A gdy już się dowiem i niezwłocznie podejmę określone działania to dalej mogę zwolnić się z odpowiedzialności (przecież nie ja jestem autorem tych treści).
Teoria a praktyka
Tyle w teorii. W praktyce, w co najmniej kilku sprawach sądowych zapadały bardzo różne orzeczenia sądowe. Z mojego doświadczenia i spraw które prowadziłem:
- za wiarygodną wiadomość należy traktować również email ze zgłoszeniem takiej bezprawnej treści – nie musi to być oficjalne pismo. Co więcej, nawet nieprecyzyjne wskazanie treści (np. który post z 1244543523 wpisów zawiera te treści) może być już traktowane jako wiarygodne i obliguje do podjęcia działań.
- niezwłocznie – czyli bez zbędnej zwłoki ;)! Prowadziłem postępowania, w których 3 dni sądy uznawały za wystarczające. 2 tygodnie w przestrzeni online to już nie będzie „niezwłocznie”.
Pomimo faktu, że przepis funkcjonuje już wiele lat, dopiero w 2010 r. doczekał się ciekawego orzeczenia sądowego na poziomie Sądu Najwyższego:
Administrator forum dyskusyjnego odpowiada za wpis innych użytkowników, jeśli wie o bezprawnym charakterze wpisu i nie uniemożliwi niezwłocznie do niego dostępu. Ponadto nie musi on zapewniać możliwości identyfikacji autora takiego wpisu. To najważniejsze wnioski płynące z uzasadnienia wyroku Sądu Najwyższego z dnia 8 lipca 2011 r. (sygn. akt IV CSK 665/10).

W internecie nie jesteś anonimowy
Co zatem zrobić, gdy się dowiemy o bezprawnej treści w naszym serwisie? Najtrudniejszym elementem jest ocena czy treść ta faktycznie jest bezprawna. W przypadku języka nienawiści jest to stosunkowo łatwe. Ale już w przypadku np. zdjęć i praw autorskich, stosunków rodzicielskich i władzy nad dziećmi, potrafi to być bardzo trudne a czas „niezwłoczności” tyka…
Będąc po drugiej stronie – czyli osoba, która została dotknięta (jej prawa zostały zagrożone lub naruszone) wpisem (treścią bezprawną) ma możliwości prawne:
- może żądać od administratora danych identyfikujących „naruszyciela”,
- może zainicjować postępowanie karne (jeżeli mamy do czynienia z przestępstwem),
- ma do dyspozycji drogę cywilną (np. o odszkodowanie jeżeli zachodzą do tego przesłanki).
Tak czy inaczej w wielu postępowaniach sądowych nie sprawdziło się twierdzenie, że internecie jesteśmy anonimowi.
Czy macie już doświadczenie w opisanej wyżej kwestii? Czekamy na Wasze pytania i komentarze!